„Nawet na zabawach można nauczyć się życia – myślała. – Nie tylko uniwersytet uczy nas żyć.”
Lucy Maud Montgomery, „Ania na Uniwersytecie”.
Myśl ta przyświecała zapewne także elitom dwudziestolecia międzywojennego w Warszawie. „Pracowało się ciężko, ale się bawiło wieczorem” – wspominała Loda Halama.
Warszawa przy muzyce na żywo
W restauracjach, gdzie przy muzyce na żywo odbywały się dancingi, można było spotkać najznamienitsze osobistości tego okresu. W zabawach tanecznych chętnie brali udział aktorzy, literaci, wielcy przemysłowcy, arystokracja i politycy. Niektórzy z nich na balach znajdowali potrzebną do swej twórczości samotność. Jarosław Iwaszkiewicz w jednym ze swoich dramatów napisał: „Bal – zabawa taneczna, zazwyczaj o poważnym charakterze. Czasami trzeba szukać samotności aż na balu”.
W najlepszej restauracji w centrum Warszawy „Adrii”, gościom towarzyszyła muzyka na żywo. W podziemiach „Adrii”, w sali na 1500 osób z obrotowym parkietem, przygrywały jednocześnie trzy orkiestry: argentyńska, jazz-bandowa i salonów. W modnej „Oazie” dancingi odbywały się od czerwca do września, a bawiącym się gościom przygrywała orkiestra złożona z najlepszych polskich muzyków. W programie reklamowym „Oazy” z 1928 roku zachwalano „tańce hiszpańskie, baletowe, ekscentryczno-komiczne tańce i śpiew erotyczno-humorystyczny”. W „Małej Ziemiańskiej” w tańcu można było podziwiać Lodę Halamę i Zulę Pogorzelską. Goście bawili się do piosenek Hanki Ordonówny.
Taneczne wieczorki U Wieniawy
Gdyby „Adria”, „Oaza” i „Mała Ziemiańska” zachowały się do dzisiejszych czasów byłyby sąsiadkami obecnej, jednej z najlepszych restauracji w Warszawie „U Wieniawy”. Restauracja kontynuuje tradycje swoich znamienitych poprzedniczek i urządza wieczorki taneczne z orkiestrą na żywo. Raczej trudno spodziewać się takich atrakcji, jak wjazd na zabawę oficera na białym koniu, ale przy szlagierach dawnej Warszawy, dobrej polskiej kuchni i wyśmienitym winie można miło spędzić czas.