Soczysta, aromatyczna, zaskakująca. Oficjalną nazwę otrzymała około 1814 roku, choć jadano ją już wcześniej. Dziś o dekadentce w czystej postaci: Polędwicy Wellington.

To niezwykłe danie otrzymało nazwę na cześć diuka Wellingtona. Właściwie Artura Wellesleya, brytyjskiego żołnierza i polityka, który wsławił się zwycięstwem z Napoleonem Bonaparte pod Waterloo.

Dlaczego akurat Wellington?

Podobno włosy z głowy rwał sobie kucharz diuka, bo Wellingtonowi było absolutnie obojętne, co jada. Wyjątek stanowiło jednak danie, które podobno pochłaniał namiętnie i życzył go sobie za każdym razem, gdy wydawał proszony obiad. To było połączenie wołowiny, grzybów, madery i pasztetu zapiekanych w cieście francuskim. A ponieważ jego namiętność do tej potrawy była powszechnie znana, to danie to po jakimś czasie nazwano jego szlacheckim tytułem.

Kto jeszcze?

Potrawa jest mocno klasyczna i nieprosta w przygotowaniu. Jednak w dobie fast foodów i mody na potrawy light i wege, wciąż pojawiają się jej zagorzali fani. Dzięki temu ta praco- i czasochłonna pieczeń jest wciąż na topie. Podobno namiętnym pochłaniaczem polędwicy w cieście był na przykład amerykański prezydent Richard Nixon – to za jego przyczyną Wellington wrócił do łask około roku 1950. Aktualnie ‘wyznawcą’ tej polędwicy jest słynny szef Gordon Ramsey. Mówi, że się na niej wychował, bo to ją właśnie serwowano w jego domu.

Polędwica Ramsey

Twierdzi też, że gdziekolwiek by nie był, ZAWSZE zamówi Wellingtona, jeśli oczywiście będzie on w karcie odwiedzanej restauracji. Co więcej – próbując tego jednego dania, będzie wiedział jakie są prawdziwe umiejętności szefa tej restauracji. Polędwica ta wymaga bowiem dużej wiedzy i świadomości jak połączyć ze sobą wiele różnych technik kulinarnych. A to wcale nie takie proste! Sztuką jest zrobienie dobrego ciasta francuskiego, przygotowanie mieszanki grzybów, cebuli i przypraw, odpowiednie obsmażenie polędwicy i wykonanie delikatnego pasztetu z drobiowych wątróbek.

Co jest w niej najtrudniejsze?

Zdecydowanie ciasto! Ręcznie robione ciasto francuskie wymaga dużej wiedzy i doświadczenia. I czasu! Produkcja apetycznie listkującego się po upieczeniu i chrupkiego ciasta trwa i trwa. Polega bowiem na wielokrotnym przekładaniu masłem, składaniu, wałkowaniu i chłodzeniu płatów ciasta. Trzeba mieć ogromna wiedzę i również sporo talentu, żeby wykonać to zadane na najwyższym poziomie. Do tego umiejętne zawinięcie mięsa w ciasto, tak żeby nie wyciekły z niego podczas pieczenia soki, to nie lada sztuka! Ciasto musi być też naturalnym izolatorem ciepła i pary wodnej które sprawią, że polędwica po upieczeniu będzie cudownie soczysta i miękka.

Co do niej pasuje najbardziej?

Warzywa i czerwone wino! Polędwica Wellingtona smakuje doskonale w połączeniu z brukselką, puree z marchewki, szparagami z sosem holenderskim, grillowaną mieszanką warzywną z puree ziemniaczanym, fasolką szparagową z odrobiną masła i soku z cytryny albo opiekanymi lub smażonymi ziemniakami. Jeśli chodzi o wina, to Wellington smakuje najlepiej z winami czerwonymi wytrawnymi, pełnymi i intensywnymi. Mają ona za zadanie uzupełniać bogactwo wszystkich smaków tej niezwykłej potrawy. Jakie konkretnie wina? Na przykład Bordeaux, Cabernet Sauvignon, Merlot, Pinot Noir, Syrah czy Zinfandel.

Kogo inspiruje?

Wielu kucharzy na świecie, a raz do roku niemal całą populację szefów z Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii. Każdego roku w tych krajach celebrowane jest pięciotygodniowe święto dania zainspirowanego polędwicą nazywane Wellington na talerzu. Wygrywa ten kto przyrządzi najlepszego hamburgera inspirowanego Wellingtonem!

Kiedy jeść?

Zawsze! Z okazji i bez okazji! Chociaż prawie dwugodzinne przygotowanie tej potrawy odstraszyć może niejednego kucharza. Raczej też nie spowoduje, że to świetne, bogate danie będzie przygotowywane na codzienne rodzinne obiady. Pozostają więc większe okazje i święta. Polędwica Wellington ze swoją mnogością smaków aromatów i tekstur to danie wprost wymarzone do celebracji. Na Zachodzie potrawa ta serwowana jest szczególnie podczas Bożego Narodzenia i Święta Dziękczynienia.

Gdzie jeść?

W dobrych, poleconych miejscach. Danie jest wielowymiarowe, dość skomplikowane, wymaga doświadczenia w kuchni i ogromnej wiedzy. Raczej nie będzie więc w stanie przygotować go kucharz początkujący lub niepewny siebie.

Doskonały Wellington od Wieniawy

U Wieniawy specjalizuje się w kuchni klasycznej, dobrej jakościowo i wysmakowanej. Wellington jest jednym z naszych popisowych dań. A ponieważ jest dla nas czymś szczególnym, przygotowujemy go wyłącznie na specjalne życzenie naszych gości. Ponieważ praca nad tą potrawą zaczyna się już na dobę przed jej podaniem, musimy wiedzieć wcześniej, że będzie ona jedną z atrakcji imprezy. Wyłącznie na SPECJALNE życzenie KONKRETNEGO KLIENTA sprowadzamy najlepszej jakości polędwicę wołową, robimy najdoskonalsze własne ciasto francuskie, przygotowujemy pasztet i farsz ze szlachetnych leśnych grzybów. Całość obsmażamy, nadziewamy, zawijamy i zapiekamy do uzyskania idealnej chrupkości i przyrumienienia skórki oraz uzyskania miękkości i aksamitności mięsa i wszystkich składników nadzienia. To zdecydowanie rozkosz dla koneserów smaków z najwyższej półki!